poniedziałek, 17 listopada 2014

Post specjalny z okazji dnia czarnego kota.

ONE SHOT
* historia opowiedziana przez Nico przy naszej dzisiejszej rozmowie przez telefon *

"Dawno temu. Gdzieś w odległej krainie rosło sobie drzewko. Na tym drzewku siedział sobie mały czarny kotek. No. Może nie był całkowicie czarny, bo miał jedno białe uszko ale reszta była czarna. Jedno oko miał szare a drugie niebiesko-zielone.
Powiedzmy że taki mały 4 letni ja wyszedłem sobie za domek mojej babci gdzie stało to drzewo na którym siedział kot.
Gdybyście zobaczyli ten mój błysk w oku jak zobaczyłem tego małego kiciusia. Nie ważne że sam nie widziałem tego błysku bo był mój ale mniejsza z tym.
Podbiegłem szybko do drzewa żeby ściągnąć kota ale byłem za mały.
Pobiegłem do Bianci.
-Bianca! Bianca! Kiciuś!
Ona wywróciła tylko oczami i ciągnięta przezemnie za rękę pobiegła w stronę drzewka.
Ale kota już nie było. Byłem bliski płaczu. Kilka rzeczy zdążyły się w tej samej chwili. Zaczęło padać. Zagrzmiało. I z mojego małego plecaczka wyszedł mały czarny kotek z białym uszkiem.
Mały uradowany( i mokry bo pada ) ja pobieglem ( z także mokrym kotem bo trzymalem go na rękach ) do domku. Nazwałem do Stefan."

Hejja!!
Ok teraz czas na dopisek z mej strony.
Nico co ty dzisiaj brałeś? Nwm co ale zmień dilera XD
Czekolada chyba mu szkodzi. Ale nie ważne.



--------
Serio nie wiem co mi przyszło do głowy że takie coś napisałam... ja nwm ... jakoś tak... patrzyłam się w sufit i mnie olśniło.
Spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba!!!
Sorry za tak nienormalną i nietypową opowieść kochani. :) proszę o wybaczenie. :3
Pozdrawiam Wiecznie Zaczytana

2 komentarze:

Każdy komentarz to motywacja dla mnie. Więc dziękuję za komentarz :)