poniedziałek, 20 października 2014

Rozdział V

Tej nocy miałam koszmar.
Śniło mi się że szłam z Nickiem jakąś opustoszałą drogą. Było słychać tylko ciche szumienie wiatru które zaczęło mi już działać na nerwy.
" Nico." - powiedziałam.
Usłyszałam trzask jak by zamykających się drzwi.
" Nico. " - powtórzyłam. "gdzie my idziemy?"
- " gdzieś gdzie będziemy bezpieczni " - powiedział tak cicho że ledwo go było słychać.
-" ale obóz jest dla nas najlepszym miejscem !!! " - echo mojego głosu było słychać zapewne nawet kilometry przed nami.
Staliśmy na rozdrożu.
Były dwie drogi.
Jedna wyglądała na bardzo niebezpieczną z ciernistymi krzewami wokół kamiennej ścieżki.
Druga zaś prowadziła w głąb lasu.
Na środku stał człowiek.
" Jedno dziecko jedna droga. Obie drogi prowadzą w to samo miejsce. "
-" ta z cierniami jest bardziej przerażająca. Ja nią pójdę " - powiedział Nico.
-"ale ... "- zaczęłam
-" bez żadnego ale. Idź! "
Powiedzial i od razu ruszył w stronę drogi która w nie jednym odważnym rycerzu budziła by lęk.
I ja poszłam w swoją stronę.
Nie minęło dużo czasu a przestało robić się tak pięknie na tej drodze.
Drogi w tym miejscu się łączyły.
Chwilę potem jak by wszystko działo się na raz.
Zauważyłam Nica uciekającego przed ogromną bestią. Miała ona całe ciało pokryte kolcami, ogromne czerwone oczy i dłonie z dlugaśnymi pazurami.
Co najgorsze Nico biegł prosto na ... klif!!. Zaczęłam biec za nim ale jak to w snach bywa, kiedy chcemy szybko biec akurat nie możemy.
I wtedy widziałam moment jak Nico zatrzymuje się przed klifem ale potwór biegnie za nim. W ostatecznej chwili obaj spadają miliony metrów.
" Nicooooooooooo !!!! "
Krzyknęłam po czym obudziłam się zdając sobie sprawę że nadal krzycze " oooooooooooooooooo", ściskam poduszkę i ciągle płacze.
Nico po momencie wbiegł do mojego pokoju otwierając drzwi z takim hukiem że obudził by zmarłego.
- Co się dzieje? - zapytał zdziwiony chłopak
Ja już prawdopodobnie miałam oczy tak czerwone od płaczu że było to widać na kilometr.
- N-n-nic. - nie udało mi się powstrzymać szlochu.
- Przeciesz widzę że coś jest nie tak! Coś ci się śniło?
-to nie ważne. Odmruknełam
Co nie było prawdą. Zostało mi się tylko modlić żeby nie był to sen proroczy.
- Ważne. Co takiego ci się śniło że krzyczysz Nico na cały dom a potem płaczesz jak najeta?
- nie kontroluje się podczas snu. Sorry.
Dopiero teraz na niego spojrzałam. Miał na sobie czarny podkoszulek i niebieskie spodnie w kratkę od piżamy.
Po tym zdałam sobie sprawę którą jest godzina i że prawdopodobnie obudziłam go.
- Możesz już sobie iść. I przepraszam że cie obudziłam.
- Pójdę sobie jak mi powiesz do cholery jasnej co ci się śniło!! - wykrzyknął. Jego ciemne oczy były przepełnione złością. Jego cera w tym świetle wyglądała na jeszcze bledszą jak by świecącą.
Bałam się go. Przez te kilka sekund wydawało mi się że ma ochotę mnie zabić. Zapewne by tego nie żałował nawet. Bałam się go jak nikogo nigdy. Dwie minuty. Dwie minuty. Dwie minuty a mogą się tak zmieniać uczucia. Jeszcze dwie minuty temu bałam się o niego. Bałam się że sen może być proroczy. Byla bym nawet zdolna do tego aby skoczyć za nim z tego klifu. A teraz się go bałam. Mimo że nie chciałam, ale jednak.
Życie musiało tak boleć?
- Idź stąd!!- wykrzyczałam.
Nico wybiegł z pokoju trzaskając drzwiami.
    
~*~

Nie spałam a był już ranek. Moje oczy były bardzo czerwone i wysuszone od płaczu. Nie miałam ochoty iść na śniadanie by patrzeć w ciemne oczy Nico w których nie widziałam ani krzty nadzieji.
Nie wiedziałam jak się zachować i co mam robić.
Czy się go bać bo jest niebezpieczny czy starać się mu pomóc?
*( na to pytanie odpowiadajcie w komentarzach. To od was zależy jak się akcja potoczy. Ale i tak zakończenie będzie takie same w obu przypadkach wiec nie martwcie się że zniszczycie moją koncepcje. Czy Patty wybierze taką drogę czy inną zależy od was )*
Musiałam zdecydować.
Tylko że...
Moim zdaniem Nico ma jakąś mroczną tajemnicę. Tak mroczną że nie ma ochoty nikomu o niej powiedzieć. Moim zadaniem jest odkrycie tej tajemnicy.
Tylko czy warto?
   ~*~
Zamiast na śniadanie poszłam zobaczyć co u Susan. DZień wcześniej została uznana.
Jest córką Apolla.
Napisała już nawet jakiś poplatany wiersz po chińsku. Nic a nic z tego nie zrozumiałam.
Sus byla w świetnym nastroju jak zwykle zresztą, wiec poszliśmy razem po Amy. Obie zauważyły że jest coś nie tak. Ale kiedy zapytały mnie o co chodzi powiedziałam że na oglądałam się Paranormal Activity i miałam koszmary...
Oczy na szczęście przestały być tak czerwone. Zostały tylko te nieszczęsne wory pod oczami.
Miałam ich dość. Bo miałam je nawet jak spałam całą noc.
Przez nie czasem słyszałam że wyglądam ponuro. W tym momencie zazwyczaj wybuchalam śmiechem.
Amy i Sus zechciały wybrać się na arenę ale ja nie miałam ochoty. Wiec poszłam się przejść. Poszłam do lasu. Nie minęło pięć minut jak dostałam w głowę i straciłam przytomność...

--------------------
Ciąg dalszy nastąpi.

Hejja! ( tak znowu witam sie Hejja :3 )
Czekam na odpowiedzi na pytanie zadane w tekście. I na krytykę bo jest ważna.
Postanowiłam robić od czasu do czasu coś takiego rozdział jest cały pisany z jednej perspektywy i będę pisała 2 z innej perspektywy. Ale będzie on oznaczony i nie obowiazkowy. Czy go będziecie czytać czy nie to już zostawiam wam.
Wiem że czasami jest denerwujące właśnie takie skakanie z jednej osoby na drugą ale chce abyście poznali myśli i odczucia bohaterów którzy biorą w tym udział.
Rozdziały takie będą oznaczone tak
Np.
Rozdział 3***
Co oznacza że jest to rozdział 3 ( który oczywiście się pojawił wcześniej ) ale pisany z innej perspektywy.
Koniec notki :3 nidy chce was zmęczyć czytaniem tego długiego i wyczerpującego tekstu.
Pozdrawiam Patty.
( sorra za błędy ^^ )

sobota, 11 października 2014

Rozdział IV

Uwielbiam zachody słońca. Są one takie magiczne. Jak byłam młodsza marzyłam o tym aby popłynąć statkiem sprawdzić czy to prawda że słońce naprawdę nie zachodzi za horyzontem. Lecz horyzont to tylko słowo. Horyzont to granice ludzkiego wzroku.
Tak samo jak mgła. Mgła też ogranicza wzrok człowieka. Ludzie normalnie nie dostrzegają potworów i różnych innych dziwacznych rzeczy.
Herosi czasem także nie widzą przez mgłę.
Ponownie postanowiłam odwiedzić Pekin. I wtedy ujrzałam coś dziwnego. Szła sobie grupka dziewcząt najprawdopodobniej na jakiejś wycieczce szkolnej. Lecz to nie były dziewczyny. To były wielkie obślizgłe jaszczury. Tylko dziewczyna na środku nich wydawała się być normalna. Miała długie blond włosy i opaskę z kocimi uszami.
Widać było po niej że jest coś nie tak. Była przestraszona. Może ona też widziała te gady? Postanowiłam wyrwać ją z objęć potworów. Wbiegłam pomiędzy ich że sztyletami. Dziewczynę odepchnęłam na bok a sama zabrałam się za likwidację szkodników.
Starałam się wymachiwać nożami we wszystkie możliwe strony. Lecz było ich za dużo. Po chwili nade mną pojawił się orzeł który zabrał mnie i dziewczynę w bezpieczne miejsce.
Tym miejscem był las pełen drzew przez które starało się przedostać słonce.Miejsce było magiczne. Wiem nadużywam słowa magiczne ale to naprawdę cudowne miejsce. Po chwili weszłyśmy na polanę Przypominała mi miejsce że snów które kiedyś miałam. Na takiej właśnie polanie stała wieża. I wtedy wyjeżdżał na nią książę na białym koniu. Marzenia każdej małej dziewczynki pomyślicie. Tylko że to nie marzenie. To był sen. Zawsze gdy już miał wejść do wieży i się zakochać budziłam się.
- Gdzie my jesteśmy? - zapytała po chwili dziewczyna wyrywając mnie z mych rozmyśleń.
-Nie wiem. Patty jestem.
- Susan. Ale co się stało... te te te dziewczyny zamieniły się w jaszczurki!
- wiem. Widziałam. Wiesz co? Złap mnie za rękę.  Wiem jak wydostać się z tego lasu.
Dziewczyna podała mi rękę.
Podróż cieniem. Brrrr.
Tym razem zamiast słów od których dęba włosy stają słyszałam męski głos. Był to śpiew. Ale śpiew tak czysty że zagłuszał wszystko dookoła.
                  * Nico di Angelo *
Powoli zaczęło się ściemniać. Siedziałem na jakiejś plaży. Wpatrywałem się w wodę od której odbijało się zachodzące słońce.  Wrzucałem kamienie do wody.
Moje życie mogło by się diametralnie zmienić dzięki Patty. Ale ona chyba mnie unikała.
Widocznie nie odczuwa różnicy.
Po chwili wstałem i poszedłem wzdłuż plaży.
Słońce coraz to większymi krokami chowało się za horyzontem.
Czułem się coraz bardziej samotny
Co miałem zrobić?
                     *Anioł Stróż*
Czułam jego ból i samotność i jej strach. Patty w duchu bała się Nica. Przerażał ją. Tylko nie jestem właściwie pewna dlaczego. Nico zawsze był uroczym dzieckiem. Obserwowałam go.
Pragnęłam aby Patty ujrzała w nim to czego inni zobaczyć nie potrafią
W końcu sama była dzieckiem Hadesa.
                * Nico *
Postanowiłem już wrócić do domu. A gdy już dotarłem do niego weszłem do Patty pokoju
Przez chwilę chciałem coś powiedzieć ale zauważyłem że śpi.
Muzyka cicho grała a ona spała cichutko przytulona do poduszki. Podeszłem bliżej. Wziąłem kołdrę i delikatnie ją przykryłem... Gdy już wychodziłem z pokoju, zamykając drzwi usłyszałem ciche mruknięcie które zabrzmiało jak " Nico " ...
-----------------------------------
Hejja!!! Przepraszam za błędy !!! Cały rozdział był pisany na telefonie. Potem to poprawie ale chciałam jak najszybciej dodać część. Wiem że jest krótka ale wena mnie opuściła ^^
Błędy poprawie na komputerze.
Pozdrawiam!

sobota, 4 października 2014

Rozdział III

Nico siedział przy stoliku Hadesa wpatrując się w swoją tace z jedzeniem.  Jak mogłam nie zauważyć że najmroczniejszy chłopak w całym obozie jest od Hadesa! Przecież to oczywiste!
Jaka byłam głupia ....
Czyli jak powiedziała dziewczyna pora spełnić swoją obietnice.
Podeszłam do stolika, odsunęłam krzesło i wtedy Nico podniósł głowe i oderwał wzrok od talerza.
-Hej. Co ty tu robisz? - Zapytał głosem z lekką nutką zdziwienia.
-Jem obiad? - Odpowiedziałam.
- Tutaj?- Zapytał.
-Tak?- Odpowiedziałam pytająco.
- Nie masz swojego stolika?
-Ten jest mój?
Chłopaka zatkało.
- Wiesz że igrasz z ogniem przychodząc tu w mojej obecności?
- Trudno? Głodna jestem?
-...
Usiadłam a on starał się nie zwracać na mnie uwagi...
Nie za bardzo mu to wychodziło i chyba myślał że pomyliłam stoliki. 
Nie mam zamiaru rezygnować z jedzenia bo pan Mroczny zjawił się w obozie.
PO obiedzie Nico gdzieś poszedł. Dzięki bogu że nie w stroje domku bo musiał by znosić moją obecność. A ja jego. Chyba lepiej być samemu niż czekać na jakiekolwiek słowo ze strony swojego " brata"
Taka była prawda. Nie wyglądał na kogoś kto lubił by czyjąś obecność.
I wtedy coś się stało.
" Pain, Blood, Death, "
Wszyscy wybiegli z domków. 
Rachel Elizabeth Dare wygłaszała przepowiednie.
" Śmierć ze śmiercią oko w oko stanie.
I gdy mrok jednego pochłonie
zaraz inne z ciemności powstanie.
Jednemu cierpienie ulży, innemu zaś przybędzie.
Lecz tylko wtedy gdy księżyc w nowiu będzie "
I znowu usłyszałam w głowie " Pain, Blood, Death"
Ból. Krew. Śmierć. 
Lecz to nie był głos który często słyszałam.
Przestraszyłam się słów przepowiedni... Ale nie tak jak tych co teraz ciągle krążyły w mojej głowie.
Stałam z tyłu. Wszyscy byli zajęci Rachel. Głowa zaczęła mi pękać. Przepełniona była tymi słowami. Uciekłam szybko w cień aby nie umrzeć...
                                                       *Nico di Angelo*
I gdy tylko spojrzałem w jej stronę ona rozpływała się w cieniu.
Czyżby to była podróż cieniem?!
Czy ona naprawdę mogła być od Hadesa? Skoro usiadła przy tym samym stoliku ...
Skoro mówiła że nie pasuje do opisu dzieci tego boga?
Może chodziło że nie myślą że jest śmiercią?
Chciałbym wiedzieć ...
Nurtuje mnie to pytanie.
Może dlatego rzeczy były porozrzucane?
Czyli nie będę samotny?
Bo z samotnością jest tak że albo ją wybierasz albo to czysty przypadek. Ja ją wybrałem... A gdy zacząłem żałować nie dało się nic z tym zrobić ...
Szedłem tak rozmyślając w stronę trzynastki gdy wpadłem na Annabeth.
- Hej Nico. - Powiedziała dziewczyna- Dawno przyjechałeś?
- hej. Nie. Dzisiaj rano. - mruknęłem pod nosem.
Jej entuzjazm zdawał się ulatniać.
- Ja przyjechałam przed sekundą. Widziałeś Percy'ego?
- Pewnie u siebie.
- Dziękuję.
- A widzialaś po drodze taką dziewczynę w ciemnych blond włosach? W czarno białej koszuli w kratę, leginsach, takich pozdzieranych i rozpuszczonych włosach?
- a tak. Wchodziła do trzynastki .... Twoja dziewczyna? Wyglądała na młodszą.
- Nie. Siostra...
             * Patty *
Na taki ból głowy raczej aspiryna nie pomoże.
Ból. Krew. Śmierć...
Miałam dość tych słów...
I nagle ni stąd ni zowąd pojawiła się wiadomość. Dawno żadnej nie dostałam!
    " Droga Patty!
Pamiętaj .... teraz już wiesz kogo masz chronić przed samotnością! Może być ciężko. A co do twoich myśli... przeciwstawiają się mojej woli! Coś przedostaje się bez mojej zgody... prawdopodobnie głosy dobiegają z tartaru. Zignoruj je! Wyłącz myśli! Wysyłam dla ciebie prezent. Jest w kopercie. Użyj go mądrze.
Pozdrawiam twój Anioł stróż."
Zajrzałam do koperty. Znajdował się tam mały pierścionek. Był złoty i miał niewielki klejnocik w kolorze fioletowym. Od środka miał grawerke.
" Czas jest potężny "
Nałożyłam pierścionek. Jego moc miałam dopiero poznać gdy nadejdzie czas. A ten czas jeszcze nie nadszedł. Czy możliwe że w przepowiedni była mowa o mnie? " Śmierć ze śmiercią oko w oko stanie..." czyli miałam być przeciwko Nico. Czyli nie spełnie obietnicy jak należy? ...

--------------------------------
Ciąg dalszy nastąpi. Może nawet dzisiaj bo mam taką wene! I 100 pomysłów na minutę!
Boli mnie tak mała liczba komentarzy...
Chciałabym żeby na tego bloga wypadały osoby których nie ściągnęłam swoim urokiem osobistym ( o nie! Pati znów zaczyna o swoim uroku osobistym o nie! Uciekać.! Aa ;D )
Ok. Pytanie. Wolicie często a krótsze posty czy długie a rzadko? ...
Dalej. Proszę o ignorancję błędów. Większość pisane na telefonie a mój telefon zawsze wie lepiej jak coś się pisze ^^
Wiem opisy nadal kuleją ;/
Pozdrawiam Wiecznie Zaczytana