Znowu zetknęłam się z tym że często nie pasuje wam muzyka. I w tym momencie proszę o pomoc w wyborze odpowiednich piosenek na bloga które pasują wam i jako tło. Podawajcie linki lub nazwy w komentarzach abym wiedziała jakie piosenki umieścić w playliscie :) a te które będą się pojawiały w poście to już inną drogą ^^ wiec proszę o jak najwięcej piosenek. :D
Pozdrawiam.
Pati Wiecznie zaczytana
poniedziałek, 29 września 2014
Ogłoszenia parafialne ^^
niedziela, 28 września 2014
Rozdział II
Biegłam. Biegłam ciemnym lasem uciekając przed czymś co przypominało Trolla z gierek w które kiedyś grałam.
"super" Pomyślałam.Nie dość że zgubiłam sztylety ( tak liczba mnoga ) to gonił mnie wielki obrzydliwy Troll
Dzięki bogu że niedaleko znajdował się obóz bo już nie miałam siły biec.( Z Chin wracałam samolotem )
Z dnia na dzień, życie robiło się coraz bardziej monotonne, niczym nie różniło się od poprzedniego.
Wstawałam, jadłam, gadałam z ludźmi, jadłam, myłam się, czytałam, jadłam i spałam. Na okrągło.
A w nocy miałam koszmary. Wracały do mnie wizje przeszłości... Zabijało mnie to od środka.
Każdego wieczoru bałam się zostawać sama, znajomi rozchodzili się aby pobyć w swoich domkach. I nadchodziła pora snu. Worki po oczami coraz to się powiększały.
Śmierć była bardzo blisko. Gdyby nie nie pewne zdarzenie, które przerwało ciąg tych bezbarwnych dni.
Razem z moją rudowłosą koleżanką Amy postanowiłyśmy poćwiczyć walkę...
*A teraz dla odmiany z innej strony *
(Oczami Nico di Angelo. )
I wreszcie dotarłem do obozu. Zmęczony i wyczerpany, w podartych ubraniach.
"O nie!" - Pomyślałem " Nie nałożę tej pomarańczowej koszulki "
Przekroczyłem szybkim krokiem próg swojego domku w którym przebywałem od czasu do czasu.
"Pusto, jak zwykle " - Bez zmian. " Prawie, ktoś tu był"
Pomyślałem że to pewnie jakiś dzieciak od Hermesa. Książki leżały na stole, ręczniki wisiały.
"Może ktoś się mnie tu spodziewał?"
Umyłem się, zjadłem krakersy po czym postanowiłem się przejść.
Przeszedłem obok domku syna Posejdona. Percy pomachał mi na co odpowiedziałem bladym uśmiechem.
-Czekaj! - Krzyknął
-Hmm? - Wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia.
-Idziesz na arenę? Powalczymy troche.
-Dobra. - Powiedziałem pod nosem.
Zmierzaliśmy na arenę gdy zobaczyłem dwie dziewczyny. Jedną już widziałem. W tamtym roku ćwiczyliśmy szermierkę jak wpadłem do obozu. Tą w ciemnych blond włosach widziałem po raz pierwszy w życiu. Wyglądała na taką która cieszy się z życia. Uśmiechała się i śmiała z głupot które palnęła co jakiś czas córka Hekate. Zarażała optyminmem!
Gdybym ja tak potrafił. Gdybym potrafił zamknąć gdzieś głęboko w sobie wszystkie złe wspomnienia. Może też potrafił bym sie cieszyć z życia?
Bianca też pewnie by mi to radziła. Niby mam Hazel... ale to co innego. Troszczy się o mnie... Pragnie zastąpić mi siostrę w pewnych sprawach. Ale i tak mam już etykietkę z napisem " Uwaga śmierć! Trzymać się z daleka lub uciekać w popłochu"
Brak mi Bianci.
Szliśmy za nimi. Usłyszałem kawałek rozmowy.
" Wiesz ile szukałam tych sztyletów? Zanim wpadłam na pomysł gdzie mogą być minęło ze 3 dni!"-Powiedziała Blondynka.
" Współczuję, ja nigdy nie gupie swoich rzeczy. Nawet jak zgubie... to sie nazywa MAGIA!" Powiedziała Dziewczyna o rudych włosach po czym dodała melodyjnie -" oOo, JeJEJe... "
Weszliśmy na arenę.
Biliśmy się zawzięcie, po czym musieliśmy zrobić krótką przerwę. Usiedliśmy. Ja przyglądałem się dwóm dziewczyną które także zawzięcie ćwiczyły szermierkę.
Jednej szło bardzo dobrze, druga zachowywała się tak jak by miecz był dla niej za ciężki, jak sama powiedziała, posługuje się sztyletami.
" Nigdy więcej nie zmusisz mnie do miecza." - Powiedziała i wyjęła sztylety z pochwy przypiętej do spodni.
-Ej! - Krzyknąłem. - Moja kolej!
Wyciągnąłem miecz i podszedłem do dziewczyny ze sztyletami.
*Powrót do normy*
(Patrisha "Patty" Molière )
-Ej! Moja kolej!
Zakręciłam sztyletami w dłoniach zręcznym ruchem.
-Nowy czy przejezdny? -Zapytałam
-Przejezdny.
Pewnie Rzymianin na wakacjach.
-A ty ? - zapytał po chwili
-Nowa.
-Zgaduje. Jesteś od Afrodyty lub Demeter.
-No... aż taka piękna to nie jestem, i nie lubie roślinek... Pudło. Zgaduj dalej.
- Iris.
-Nie
-Apollo?
-Nie-e
-Ares, atena?
-Nie zgaduj bo sie i tak nie domyślisz. Każdy mi mówi że nie pasuje do opisu dzieci tego boga.
-Ok. To muszę się poważnie zastanowić. - Powiedział bardzo oficjalnym głosem. - Czyli bóg nie bogini?
- Bóg.
- W ogóle jak się nazywasz? - Zapytał.
- Patty, Patty Molière. Mama była Francuzką.
-Nico, Nico di Angelo.
-Ładnie. - Powiedziałam z uśmiechem.
Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Miał ciemne włosy i oliwkową cerę. Był ubrany na czarno i wyglądał jak chodząca śmierć...
Ale to tylko etykietka. Nie oceniaj ludzi po wyglądzie...
-Ładnie? To oznacza "Anioł". A aniołkiem to ja zdecydowanie nie jestem.
- To przepraszam jeśli to cię czymkolwiek uraziło.- dodałam
Tylko kiwnął głową. Ponury z niego człek ale zapewne zyskuje po bliższym poznaniu.
- Nico! Kończ tą walkopogadankę i chodź coś zjeść. - krzyknął za nim Percy.
Po kilku minutach i my poszliśmy coś zjeść. Amy poszła do swojego stolika a ja skierowałam się do stolika Hadesa. Jedno mnie zdziwiło. Ktoś już przy nim siedział...
" uważaj " usłyszałam w duchu ... " spełnij obietnice "
------------------------------------------------------
Omniomniom wasza Pati się rozpisała Omniomniom
Przyznam że nie wiedziałam jak mam opisać tą ich rozmowę. Dodać to ale zdradzić przyszłe zdarzenia. Czy jednak nie i ominąć połowę konwersacji? Ale miałam dylemat. No cóż...
"super" Pomyślałam.Nie dość że zgubiłam sztylety ( tak liczba mnoga ) to gonił mnie wielki obrzydliwy Troll
Dzięki bogu że niedaleko znajdował się obóz bo już nie miałam siły biec.( Z Chin wracałam samolotem )
Z dnia na dzień, życie robiło się coraz bardziej monotonne, niczym nie różniło się od poprzedniego.
Wstawałam, jadłam, gadałam z ludźmi, jadłam, myłam się, czytałam, jadłam i spałam. Na okrągło.
A w nocy miałam koszmary. Wracały do mnie wizje przeszłości... Zabijało mnie to od środka.
Każdego wieczoru bałam się zostawać sama, znajomi rozchodzili się aby pobyć w swoich domkach. I nadchodziła pora snu. Worki po oczami coraz to się powiększały.
Śmierć była bardzo blisko. Gdyby nie nie pewne zdarzenie, które przerwało ciąg tych bezbarwnych dni.
Razem z moją rudowłosą koleżanką Amy postanowiłyśmy poćwiczyć walkę...
*A teraz dla odmiany z innej strony *
(Oczami Nico di Angelo. )
I wreszcie dotarłem do obozu. Zmęczony i wyczerpany, w podartych ubraniach.
"O nie!" - Pomyślałem " Nie nałożę tej pomarańczowej koszulki "
Przekroczyłem szybkim krokiem próg swojego domku w którym przebywałem od czasu do czasu.
"Pusto, jak zwykle " - Bez zmian. " Prawie, ktoś tu był"
Pomyślałem że to pewnie jakiś dzieciak od Hermesa. Książki leżały na stole, ręczniki wisiały.
"Może ktoś się mnie tu spodziewał?"
Umyłem się, zjadłem krakersy po czym postanowiłem się przejść.
Przeszedłem obok domku syna Posejdona. Percy pomachał mi na co odpowiedziałem bladym uśmiechem.
-Czekaj! - Krzyknął
-Hmm? - Wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia.
-Idziesz na arenę? Powalczymy troche.
-Dobra. - Powiedziałem pod nosem.
Zmierzaliśmy na arenę gdy zobaczyłem dwie dziewczyny. Jedną już widziałem. W tamtym roku ćwiczyliśmy szermierkę jak wpadłem do obozu. Tą w ciemnych blond włosach widziałem po raz pierwszy w życiu. Wyglądała na taką która cieszy się z życia. Uśmiechała się i śmiała z głupot które palnęła co jakiś czas córka Hekate. Zarażała optyminmem!
Gdybym ja tak potrafił. Gdybym potrafił zamknąć gdzieś głęboko w sobie wszystkie złe wspomnienia. Może też potrafił bym sie cieszyć z życia?
Bianca też pewnie by mi to radziła. Niby mam Hazel... ale to co innego. Troszczy się o mnie... Pragnie zastąpić mi siostrę w pewnych sprawach. Ale i tak mam już etykietkę z napisem " Uwaga śmierć! Trzymać się z daleka lub uciekać w popłochu"
Brak mi Bianci.
Szliśmy za nimi. Usłyszałem kawałek rozmowy.
" Wiesz ile szukałam tych sztyletów? Zanim wpadłam na pomysł gdzie mogą być minęło ze 3 dni!"-Powiedziała Blondynka.
" Współczuję, ja nigdy nie gupie swoich rzeczy. Nawet jak zgubie... to sie nazywa MAGIA!" Powiedziała Dziewczyna o rudych włosach po czym dodała melodyjnie -" oOo, JeJEJe... "
Weszliśmy na arenę.
Biliśmy się zawzięcie, po czym musieliśmy zrobić krótką przerwę. Usiedliśmy. Ja przyglądałem się dwóm dziewczyną które także zawzięcie ćwiczyły szermierkę.
Jednej szło bardzo dobrze, druga zachowywała się tak jak by miecz był dla niej za ciężki, jak sama powiedziała, posługuje się sztyletami.
" Nigdy więcej nie zmusisz mnie do miecza." - Powiedziała i wyjęła sztylety z pochwy przypiętej do spodni.
-Ej! - Krzyknąłem. - Moja kolej!
Wyciągnąłem miecz i podszedłem do dziewczyny ze sztyletami.
*Powrót do normy*
(Patrisha "Patty" Molière )
-Ej! Moja kolej!
Zakręciłam sztyletami w dłoniach zręcznym ruchem.
-Nowy czy przejezdny? -Zapytałam
-Przejezdny.
Pewnie Rzymianin na wakacjach.
-A ty ? - zapytał po chwili
-Nowa.
-Zgaduje. Jesteś od Afrodyty lub Demeter.
-No... aż taka piękna to nie jestem, i nie lubie roślinek... Pudło. Zgaduj dalej.
- Iris.
-Nie
-Apollo?
-Nie-e
-Ares, atena?
-Nie zgaduj bo sie i tak nie domyślisz. Każdy mi mówi że nie pasuje do opisu dzieci tego boga.
-Ok. To muszę się poważnie zastanowić. - Powiedział bardzo oficjalnym głosem. - Czyli bóg nie bogini?
- Bóg.
- W ogóle jak się nazywasz? - Zapytał.
- Patty, Patty Molière. Mama była Francuzką.
-Nico, Nico di Angelo.
-Ładnie. - Powiedziałam z uśmiechem.
Dopiero teraz mu się przyjrzałam. Miał ciemne włosy i oliwkową cerę. Był ubrany na czarno i wyglądał jak chodząca śmierć...
Ale to tylko etykietka. Nie oceniaj ludzi po wyglądzie...
-Ładnie? To oznacza "Anioł". A aniołkiem to ja zdecydowanie nie jestem.
- To przepraszam jeśli to cię czymkolwiek uraziło.- dodałam
Tylko kiwnął głową. Ponury z niego człek ale zapewne zyskuje po bliższym poznaniu.
- Nico! Kończ tą walkopogadankę i chodź coś zjeść. - krzyknął za nim Percy.
Po kilku minutach i my poszliśmy coś zjeść. Amy poszła do swojego stolika a ja skierowałam się do stolika Hadesa. Jedno mnie zdziwiło. Ktoś już przy nim siedział...
" uważaj " usłyszałam w duchu ... " spełnij obietnice "
------------------------------------------------------
Omniomniom wasza Pati się rozpisała Omniomniom
Przyznam że nie wiedziałam jak mam opisać tą ich rozmowę. Dodać to ale zdradzić przyszłe zdarzenia. Czy jednak nie i ominąć połowę konwersacji? Ale miałam dylemat. No cóż...
wtorek, 23 września 2014
Rozdział I
Siedziałam przy stoliku Hadesa. Oczywiście sama. Musiałam przemyśleć parę spraw. Mianowicie jeden z obozowiczów, który chyba miał na imię Percy powiedział, że skoro jestem dzieckiem Hadesa powinnam mieć możliwość podróży cieniem... Więc gdyż ja to ja musiałam spróbować... Nie dość że wylądowałam w wodzie, w jakiejś ciemnej grocie to nie miałam siły na powrót do obozu! To było straszne przeżycie.
Postanowiłam nigdy więcej tego nie robić.
Tego dnia., po śniadaniu udałam się do domku. I nie wiadomo kiedy dostałam list
" Droga Patty!
Pamiętaj o obietnicy! Dzieci Hadesa czują ból! I ja też tu czuje!Serce mi pęka na myśl że jest samo
Nie pozwól ... Plus, na przyszłość pamiętaj że podróż cieniem jest wyczerpująca nie tylko pod względem fizycznym ale i psychicznym. Ale się przyzwyczaisz. Zacznij odkrywać swoje dary!
Kiedyś będziesz mogła dokonywać wielkich czynów! Tylko pamiętaj o tym!
I na litość boską nie ubieraj tyle czarnego bo ci nie do twarzy!
Pozdrawiam. "
Po przeczytaniu ostatniego zdania pobiegłam o lustra.
Co z moim ubiorem było nie tak?
Miałam czarną kurtkę, czarne rurki i siwą bluzkę.
Fakt, faktem byłam blondynką. Tak blondynką z niebieskimi oczami.
"ok"- powiedziałam do siebie. "Albo spodnie albo kurtka"
"dzięki bogu że wzięłam ze sobą stare ciuchy"
Wyszłam poza obóz z moją nową znajomą. Córką Hekate. Opowiadałyśmy sobie o życiu,
wymieniałyśmy przeczytane książki, jednym słowem dogadywałyśmy się. Nie patrzyła z pod którego numerka jestem. Dla niej nie robiło różnicy czy jestem od Hadesa czy od Afrodyty
-Mogę się teleportować! 100 metrów do przodu ale moge! A ty co potrafisz?- Zapytała Amy.
Popatrzyłam na nią z ukosa.
- A chcesz pocztówkę z Chin? - Zapytałam Retorycznie.
-CHCE! Ale jak masz zamiar się tam przenieść?
-Patrz i ucz sie.
Podróż cieniem.... Grrrr
Klik ^^
(włącz dla lepszego efektu )
Postanowiłam zrobić coś dzięki czemu mogłam chociaż trochę zagłuszyć te głosy. Zaczęłam śpiewać.
"Time
Is the reason why we fight to stay alive
Until the morning comes
It's a strife
But the shimmer in your eyes just makes me know
That you and I belong "
~*~
Po chwili jednak zamiast głosów, które od wielu lat starałem się ignorować, usłyszałem śpiew.
"Like a sign,
Like a dream,
You're my Amaranthine.
You are all I needed, believe me.
Like a drift, in a stream.
Your beauty is so real,
there's nothing else in life I ever need.
My dream Amaranthine."
To było jak światełko w tunelu.
Lub jak moment kiedy leżymy w łóżku, jest ciemno i ktoś zapali nam światło. Jesteśmy zdziwieni ponieważ przyzwyczailiśmy się do ciemności.
A teraz to światełko wskazywało mi drogę do obozu Herosów.
Jest! W końcu! ^^ krótki ponieważ pisany wieczorem. Nie ma jeszcze 23 a mi się spać chce. No cóż. Od soboty odsypiam nie przestaną noc
Ale ja to ja. Czytałam bloga pewnego od którego nie mogłam się oderwać!
Starałam się zmniejszyć trochę tempo akcji ponieważ może dziać się za dużo w małym odrebie czasu i na odwrót ( dziękuję Spite za wytyknięcie tego błędu )
Pozdrawiam!
Czekam na komentarze :3
Postanowiłam nigdy więcej tego nie robić.
Tego dnia., po śniadaniu udałam się do domku. I nie wiadomo kiedy dostałam list
" Droga Patty!
Pamiętaj o obietnicy! Dzieci Hadesa czują ból! I ja też tu czuje!
Nie pozwól ... Plus, na przyszłość pamiętaj że podróż cieniem jest wyczerpująca nie tylko pod względem fizycznym ale i psychicznym. Ale się przyzwyczaisz. Zacznij odkrywać swoje dary!
Kiedyś będziesz mogła dokonywać wielkich czynów! Tylko pamiętaj o tym!
I na litość boską nie ubieraj tyle czarnego bo ci nie do twarzy!
Pozdrawiam. "
Po przeczytaniu ostatniego zdania pobiegłam o lustra.
Co z moim ubiorem było nie tak?
Miałam czarną kurtkę, czarne rurki i siwą bluzkę.
Fakt, faktem byłam blondynką. Tak blondynką z niebieskimi oczami.
"ok"- powiedziałam do siebie. "Albo spodnie albo kurtka"
"dzięki bogu że wzięłam ze sobą stare ciuchy"
Wyszłam poza obóz z moją nową znajomą. Córką Hekate. Opowiadałyśmy sobie o życiu,
wymieniałyśmy przeczytane książki, jednym słowem dogadywałyśmy się. Nie patrzyła z pod którego numerka jestem. Dla niej nie robiło różnicy czy jestem od Hadesa czy od Afrodyty
-Mogę się teleportować! 100 metrów do przodu ale moge! A ty co potrafisz?- Zapytała Amy.
Popatrzyłam na nią z ukosa.
- A chcesz pocztówkę z Chin? - Zapytałam Retorycznie.
-CHCE! Ale jak masz zamiar się tam przenieść?
-Patrz i ucz sie.
Podróż cieniem.... Grrrr
Klik ^^
(włącz dla lepszego efektu )
Postanowiłam zrobić coś dzięki czemu mogłam chociaż trochę zagłuszyć te głosy. Zaczęłam śpiewać.
"Time
Is the reason why we fight to stay alive
Until the morning comes
It's a strife
But the shimmer in your eyes just makes me know
That you and I belong "
~*~
Po chwili jednak zamiast głosów, które od wielu lat starałem się ignorować, usłyszałem śpiew.
"Like a sign,
Like a dream,
You're my Amaranthine.
You are all I needed, believe me.
Like a drift, in a stream.
Your beauty is so real,
there's nothing else in life I ever need.
My dream Amaranthine."
To było jak światełko w tunelu.
Lub jak moment kiedy leżymy w łóżku, jest ciemno i ktoś zapali nam światło. Jesteśmy zdziwieni ponieważ przyzwyczailiśmy się do ciemności.
A teraz to światełko wskazywało mi drogę do obozu Herosów.
Jest! W końcu! ^^ krótki ponieważ pisany wieczorem. Nie ma jeszcze 23 a mi się spać chce. No cóż. Od soboty odsypiam nie przestaną noc
Ale ja to ja. Czytałam bloga pewnego od którego nie mogłam się oderwać!
Starałam się zmniejszyć trochę tempo akcji ponieważ może dziać się za dużo w małym odrebie czasu i na odwrót ( dziękuję Spite za wytyknięcie tego błędu )
Pozdrawiam!
Czekam na komentarze :3
niedziela, 21 września 2014
Prolog
Hej. Jestem Patty, mam 14 lat i od jakiegoś czasu mieszkam w obozie Herosów w domku pod numerem 13. Tak 13 dobrze przeczytałeś. Jestem córką Hadesa, boga podziemi. Przez jakiś czas nie mogłam się otrząsnąć i przyzwyczaić. Bałam się tego że mnie nie zaakceptują. O dziwo stało się inaczej. Ktoś gdzieś mówił wcześniej że z tą wiedzą będę miała trudne życie jak inne dzieci tego oto boga. Tylko że w domku numer 13 mieszkałam sama jak palec. I gdzie niby inne dzieci hadesa ?!
Ale mniejsza z tym. Opowiem teraz jak dostałam się do tego oto miejsca.
Siedząc sobie spokojnie w kawiarni, popijając kawę ( Tak kawę.) poczułam na plecach zimny wiatr. A był to lipiec, w lipcu nie wieją zimne wiatry. Zerknęłam przez ramie ale nic tam nie było.
W głowie zabrzmiało tylko ciche "chodź".
-"Ale gdzie mam iść"- pomyślałam od razu.
"Spotkamy się w cieniu."
-"Serio w cieniu? I co mam teraz przeszukiwać każdy cień i wchodzić w zaułki krzycząc " Jesteś tam?" "
Dziewczyna, o ile nią była, zaśmiała się. W mojej głowie oczywiście. Wiem. Patty oszalałaś. Powinnaś się leczyć.
" Powiem prościej, przyjdę do ciebie o zmroku"
I tak cały dzień spędziłam na rozmyślaniu, kimże była ta oto kobieta która przemawiała do mnie w mojej głowie. ( Mimo że zabrzmiało to dziwnie ^^ )
O zmroku wyszłam na taras.
Przez jakiś czas nikogo nie było.
Pojawiła się ni z tego ni z owego. Wyglądała jak duch. Miała jasną cerę, ciemne włosy i oczy.
"Witaj" powiedziała. " tu mogę się komunikować tylko po przez myśli. Zabiorę cię gdzieś gdzie normalnie porozmawiamy. Daj mi rękę."
Jak podać duchowi rękę? Skoro jest duchem?
No dobra.
Po chwili znalazłyśmy się w ciemnym miejscu.
Dziewczyna już nie wyglądała jak duch.
Znaczy dostrzegłam to po tym jak zapaliła światło.
-Witaj w pałacu Hadesa. - Powiedziała dziewczyna uśmiechając się pod nosem.
NIe wiedziałam co powiedzieć. Zresztą jak zwykle. Nie należałam do najbardziej otwartych osób.
Mimo klimatu panującego w tym pałacu bardziej przykuła moją uwagę twarz dziewczyny. Nie wyglądała już tak mrocznie a na jej twarzy można było dostrzec piegi. I ten błysk w oku.
- Wiesz dlaczego tu jesteś? - Zapytała po chwili
- Nie bardzo. - Odpowiedziałam.
- Jesteś córką Hadesa. Jesteś Herosem. I jesteś kimś kogo poproszę o pomoc. Masz kilka niezwykłych talentów których nie posiada żadne z dzieci Hadesa! Pamiętaj jesteś wyjątkowa. Tylko jest jedna sprawa. Jak każdy heros masz prorocze sny.
W moich oczach zbierały się już łzy. Albowiem śnił mi się wypadek ludzi którzy zastępowali mi rodziców od urodzenia. Moja biologiczna patka zmarła po porodzie.
-Czyli że...?
-Tak.- odpowiedziała.
-To co ze mną ... ?
- Na północ od twojego domu znajduje się obóz, obóz herosów.
-A o co chciałaś mnie prosić?
- Masz dar! Chroń resztę dzieci Hadesa. Nie pozwól im stać się bardzo samotnym... Ostrzegam. Dzieci Hadesa są bardzo kojarzone ze śmiercią. Spraw żeby o tobie tak nie pomyśleli.
~*~
Obudziłam się w swoim łóżku. Leżałam chwile, po czym wstałam i spakowałam swoje rzeczy w walizkę, którą położyłam potem pod łóżkiem.
Czyli że moi rodzice mieli zginąć....
~*~
I tak trafiłam do obozu herosów....
Tylko gdzie reszta dzieci Hadesa?! O tym miałam się dowiedzieć dopiero w przyszłości...
Ale mniejsza z tym. Opowiem teraz jak dostałam się do tego oto miejsca.
Siedząc sobie spokojnie w kawiarni, popijając kawę ( Tak kawę.) poczułam na plecach zimny wiatr. A był to lipiec, w lipcu nie wieją zimne wiatry. Zerknęłam przez ramie ale nic tam nie było.
W głowie zabrzmiało tylko ciche "chodź".
-"Ale gdzie mam iść"- pomyślałam od razu.
"Spotkamy się w cieniu."
-"Serio w cieniu? I co mam teraz przeszukiwać każdy cień i wchodzić w zaułki krzycząc " Jesteś tam?" "
Dziewczyna, o ile nią była, zaśmiała się. W mojej głowie oczywiście. Wiem. Patty oszalałaś. Powinnaś się leczyć.
" Powiem prościej, przyjdę do ciebie o zmroku"
I tak cały dzień spędziłam na rozmyślaniu, kimże była ta oto kobieta która przemawiała do mnie w mojej głowie. ( Mimo że zabrzmiało to dziwnie ^^ )
O zmroku wyszłam na taras.
Przez jakiś czas nikogo nie było.
Pojawiła się ni z tego ni z owego. Wyglądała jak duch. Miała jasną cerę, ciemne włosy i oczy.
"Witaj" powiedziała. " tu mogę się komunikować tylko po przez myśli. Zabiorę cię gdzieś gdzie normalnie porozmawiamy. Daj mi rękę."
Jak podać duchowi rękę? Skoro jest duchem?
No dobra.
Po chwili znalazłyśmy się w ciemnym miejscu.
Dziewczyna już nie wyglądała jak duch.
Znaczy dostrzegłam to po tym jak zapaliła światło.
-Witaj w pałacu Hadesa. - Powiedziała dziewczyna uśmiechając się pod nosem.
NIe wiedziałam co powiedzieć. Zresztą jak zwykle. Nie należałam do najbardziej otwartych osób.
Mimo klimatu panującego w tym pałacu bardziej przykuła moją uwagę twarz dziewczyny. Nie wyglądała już tak mrocznie a na jej twarzy można było dostrzec piegi. I ten błysk w oku.
- Wiesz dlaczego tu jesteś? - Zapytała po chwili
- Nie bardzo. - Odpowiedziałam.
- Jesteś córką Hadesa. Jesteś Herosem. I jesteś kimś kogo poproszę o pomoc. Masz kilka niezwykłych talentów których nie posiada żadne z dzieci Hadesa! Pamiętaj jesteś wyjątkowa. Tylko jest jedna sprawa. Jak każdy heros masz prorocze sny.
W moich oczach zbierały się już łzy. Albowiem śnił mi się wypadek ludzi którzy zastępowali mi rodziców od urodzenia. Moja biologiczna patka zmarła po porodzie.
-Czyli że...?
-Tak.- odpowiedziała.
-To co ze mną ... ?
- Na północ od twojego domu znajduje się obóz, obóz herosów.
-A o co chciałaś mnie prosić?
- Masz dar! Chroń resztę dzieci Hadesa. Nie pozwól im stać się bardzo samotnym... Ostrzegam. Dzieci Hadesa są bardzo kojarzone ze śmiercią. Spraw żeby o tobie tak nie pomyśleli.
~*~
Obudziłam się w swoim łóżku. Leżałam chwile, po czym wstałam i spakowałam swoje rzeczy w walizkę, którą położyłam potem pod łóżkiem.
Czyli że moi rodzice mieli zginąć....
~*~
I tak trafiłam do obozu herosów....
Tylko gdzie reszta dzieci Hadesa?! O tym miałam się dowiedzieć dopiero w przyszłości...
Subskrybuj:
Posty (Atom)